Zanim przejdę jako tako do rzeczy, należałoby wyjaśnić skąd się wziął tytuł. Otóż dziewczęciem będąc niegdyś nastoletnim, zamiast uczyć się na klasówki w liceum, wolałam pisać opowiadanka zwane fanficami. Dotyczyły one w ogromnej mierze fandomu Bleacha. Do tej pory go uwielbiam, ale wątki pozbawione arrankarów (czyli te teraźniejsze) wykluczam po prostu ze swej świadomości. I oto zdanie z takiego opowiadania opisujące szalonego sklepikarza Uraharę Kisuke:
"Miał na sobie czarny malowniczo rozpięty płaszcz. Pod spodem coś, co wyglądało jak zielona piżama wujka Staszka. Na nogach drewniane chyba-japonki z czasów, które pamiętały zapewne jak założyciel pierwszej dynastii Chin dosiadał swej Kasztanki."
stąd Kasztanka:D Wszyscy sie ze mną zgodzą, że Chiny powstały wcześniej niż żył Piłsudski:P Taki sentyment.
A teraz do samej robocizny przechodząc. Uraharowe japonki przysporzyły mi niesamowitej frajdy! Specjalnie obejrzałam kilka starych odcinków. więc może stąd też ta frajda. Są wykonane z resztek sklejki, starannie pomalowane przy pomocy mojego nowego mini-pędzelka. Kapelusiki to już modelina. Wszystko jednak razem, tworzy (mam nadzieję) fajne zestawienie oddające ducha tej postaci. Postanowiłam je również wystawić na allegro.
Problem w tym, że moja super polityka "taniej wysyłki" się jednak nie sprawdza. Moim zdaniem lepiej zadbać o bezpieczeństwo tak bliskich memu sercu pierdółek i nie liczyć więcej tylko na listy ekonomiczne.
Wspaniałe!
OdpowiedzUsuń