niedziela, 22 stycznia 2012

Home, sweet home...

Że mam słabość do małych rzeczy, chyba każdy wie. Ostatnimi czasy, korzystając z mojej miniaturowej maniery i pozostając pod urokiem ujrzanego niedawno starodawnego domku dla lalek, zaczęłam produkować własne domki. Ich daszki sięgają nieba znajdującego się na wysokości 4 centymetrów. Że osobiście lubuję się w kamieniczkach i wiktoriańskich willach, stworzyłam z myślą o sobie pierwszy mój domeczek. A co zrobić z takim domkiem skoro nie można w nim zamieszkać? Niesamowicie wygląda powieszony na starym łańcuszku na szyi. Romantyzmem powiewa, można by rzec. Oto kilka zdjęć. W przygotowaniu jest również domek lodziarnia "słodki, pastelowy, różowy" :)

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. A to jak zrobiłaś? Mogłabyś do kazdego nowego postu pisac z czego to zrobiłas. Było by fajnie

    OdpowiedzUsuń